Miało to być jedno z niezapomnianych przeżyć-Sylwester w Paryżu! I rzeczywiście nie da się tego dnia zapomnieć. Dosłownie jedyny wieczór w swoim rodzaju. Powitanie Nowego Roku miało się odbyć na Polach Elizejskich, które łączą plac Zgody z placem Charles'a De Gaulle'a z monumentalnym Łukiem Triumfalnym.
Ponieważ była to wycieczka autokarowa więc pełnych nadziei na niesamowitą noc było o wiele więcej. Gdy podjechaliśmy na miejsce wypełnione masą turystów z plastikowymi kieliszkami imitującymi kryształ tłoczącymi się w pobliżu serca Pól Elizejskich, oszołomiona przepychem Paryża i panującej tam świątecznej atmosfery nie mogłam się nadziwić, że jestem w centrum tego przepięknego miasta.
Rozglądając się próbowałam zapamiętać każdy szczegół a jednocześnie zastanawiałam się skąd ci wszyscy ludzie pochodzą. Było dość gwarno i nagle kątem oka dostrzegłam, że chyba jednak nie do końca jest tak jak być powinno. Po drugiej stronie ulicy dosłownie wyrósł i z minuty na minutę rósł coraz bardziej ogrom skandujących ludzi. Krzyki były coraz głośniejsze, a chwilę potem zorientowałam się, że masa ciemnoskórych mężczyzn dosłownie napiera na siebie wzajemnie, a ponad ich głowami falują ogromne kolorowe flagi. Nie do końca byłam pewna co się dzieje, czy aby tak się świętuje Sylwestra w Paryżu? Niestety tłum mężczyzn po drugiej stronie stawał się coraz bardziej agresywny i już tylko nerwowo powiewające flagi dawały znać, że jest to zdecydowanie nieprzyjazne spotkanie. Turyści jak stali z pustymi kieliszkami i nietkniętymi butelkami szampana, tak stali w pozie zadziwienia i niezrozumienia sytuacji. Nie pamiętam czy skosztowałam francuskiego szampana w tamtej chwili, nie pamiętam nawet czy zastała nas godzina dwunasta. Z całą pewnością nie była to przygoda z filmu Woody'ego Allena pod tytułem "O północy w Paryżu". Nie napotkałam na swojej drodze Ernesta Hemingwaya ani Salvadora Dalego. Co więcej, Woody Allen oraz jego główny bohater raczej by się w tej sytuacji nie odnaleźli. A niejeden Fitzgerald by się po prostu pogubił w rzeczywistości dalekiej od pamiętającej ich czasy. Pamiętam tylko jazgot i widok walczącej policji ze skandującym i napierającym tłumem, którego pochodzenie niestety nie wskazywało na czysto francuskie. Ale pamiętam coś jeszcze - zapach gazu łzawiącego, który niespodziewanie owiał całe Pola Elizejskie wraz z pamiętającym czasy Napoleona Łukiem Triumfalnym. I od razu przypomniało mi się moje dzieciństwo, gdy za czasów komuny rodzice zasłaniali okna kocami, aby zapach unoszącego się gazu w powietrzu nie był tak uciążliwy.
Cóż, należało odwiedzić Paryż, żeby dawne niezbyt przyjemne wspomnienia wróciły. A romantyzm stolicy Francji pozostał tylko w nierealnym świecie kinematografii. Resztę tamtego felernego Nowego Roku oczywiście spędziłam w autokarze☺
Ale mimo wszystko Paryż jest wart zobaczenia❤
Ps. W tym roku Sylwester przebiegał o wiele spokojniej w domowej atmosferze, w miłym towarzystwie, a z kieliszków imitujących szkło piły tylko dzieci😊
https://www.filmweb.pl/film/O+północy+w+Paryżu-2011-562509/posters
https://pixabay.com/pl/łuk-triumfalny-paryż-francja-europa-101632/
https://pixabay.com/pl/paryż-eifel-wieża-2000275/
https://pixabay.com/pl/paryż-pola-elizejskie-3728387/
Było bardzo miło słońce🙂, była zerwana przez Larsa jemioła... 😘☺️
OdpowiedzUsuńA jak widać jemioła może być rarytasem ponieważ w Danii jej nie uświadczysz 🤗
OdpowiedzUsuńDokładnie, nawet zastanawiamy się czy przypadkiem nie importować jemiołe na święta i sprzedawać na jarmarku 😜💋💞
OdpowiedzUsuńWięcej byście zarobili za pocałunki pod jemiołą 😘
OdpowiedzUsuń