Nie wiem dlaczego, ale myślami wciąż wracam do bardzo kameralnego koncertu zespołu "Lotto", który odbył się 9 sierpnia bieżącego roku w Szczecinie. Szczerze mówiąc, przychodząc na ten koncert nie wiedziałam do końca czego się spodziewać. Nie nastawiałam się szczególnie, po prostu jak każdy z nas lubię muzykę i po okresie intensywnego "postu" stwierdziłam, że najwyższy czas ruszyć się z domu. Przyznaję, o istnieniu "Lotto" wiem od dłuższego czasu, ale wstyd przyznać nie słyszałam ich do tej pory na żywo. Owszem, słyszałam, że w 2016 roku ich płyta "Elite Feline" została uznana przez Gazetę Wyborczą za najlepszą płytę roku, ale jakoś w tamtym momencie zupełnie nie dotarło to do mnie. Dlaczego wciąż myślę o tym koncercie? Czuję, że dałam się wciągnąć w coś co trudno zdefiniować i właśnie to sprawia, że zastanawiam się, ale jak to możliwe?
Trzech gości sprawiło, że przez chwilę wyłączyłam się ze swojego jestestwa, a uwierzcie mi jest to naprawdę dużą sztuką, żebym ja wiecznie stąpająca realnie po ziemi i wszystkim zamartwiająca się na zapas kobieta zapomniała o wszystkim dookoła. Nie jestem ekspertem od muzyki, ale tu chyba nie o to chodzi. Nie mam zamiaru rozpisywać się na temat akordów, taktów, rodzaju sprzętu i tak dalej. Wiem jedno, każdy z muzyków był na swój sposób intrygujący. To nic, że grali razem i tworzyli jedność, ale ja miałam wrażenie, że momentami skupiałam się na każdym z nich osobno. I to było piękne, gitara i gitara basowa - Łukasz Rychlicki - Boże, czy to jest możliwe, granie tak precyzyjne, ale odlotowe, perkusja - Paweł Szpura - siedziałam w pierwszym rzędzie na podłodze, miałam możliwość poczucia tych wszystkim dźwięków własnym ciałem, wibrowałam dosłownie cała (!), gitara basowa - Mike Majkowski - świetne brzmienie, miało się wrażenie, że był tylko on i jego "ukochana", ciężko było wzrok od niego oderwać. Widziałam, że niektórzy słuchali z zamkniętymi oczami, ja nie mogłam, bo zafascynowała mnie nie tylko muzyka, ale sami jej twórcy. To nie tylko moje wrażenie, gdyż moja towarzysząca mi siostra szczególną uwagę skupiła na perkusiście ( taki tam babski wątek ) ☺
Najlepszą rekomendacją jest to, że już prawie miesiąc minął, a ja wciąż przeżywam to gdzieś wewnętrznie. Nie, nie jest to zdecydowanie muzyka dla każdego, nie każdego porwie, nie każdy się nią podelektuje. Nie twierdzę, że jest dla wybranych, nie, to nie o to chodzi... Mimo wszystko jest to muzyka alternatywna i trzeba mieć w sobie to "alternatywne" coś, "alternatywne Ego", "Ego", które pozwoli się oczarować i unieść wysoko aż do Nieba.
Łukasz Rychlicki w wywiadzie dla Gazety Wyborczej powiedział: "Rzeczy, które mam w głowie, przekładam na język dźwięku" - poruszyło mnie to niezmiernie, bo to trochę tak jak z pisaniem, tylko język dźwięku zamienia się w słowa.
2x20=40, tylko tyle i aż tyle...
Tych co chcieliby zrozumieć, zapraszam do posłuchania "Lotto"☺

http://wyborcza.pl/7,113768,21132610,wygraj-z-lotto-elite-feline-https://pixabay.com/pl/muzyk-rockstar-zespół-muzyka-664432/-roku-wyborczej.html
Pięknie siostra! Czekam na nowe posty, zdecydowanie masz ta płynność po mamie. Kocham
OdpowiedzUsuńDzięki, siostra!
Usuń